Czy Polska jest zagrożona afrykańskim pomorem świń?

  • Dodano: Poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Aktualnie najważniejszym tematem wśród polskich hodowców trzody chlewnej jest wirus ASF, czyli afrykański pomór świń. Jako że ogniska tej choroby zostały wykryte w kilkuset miejscach w kraju, właściciele gospodarstw podejmują intensywne działania prewencyjne – współczesna nauka oferuje bowiem skuteczne narzędzia do walki z wirusem.
Afrykański pomór świń (ASF) jest nieuleczalną i wysoce zakaźną wirusową chorobą dzików oraz wszystkich ras świń domowych. Choroba dotarła do Polski w 2014 r. z Ukrainy i Białorusi, gdzie pierwsze przypadki zanotowano odpowiednio w 2012 i 2013 r. W ostatnim czasie sytuacja stała się dość dramatyczna, zwłaszcza na wschodzie naszego  kraju. Według danych weterynaryjnych, w Polsce odnotowano dotąd ponad 150 ognisk ASF u świń.  Chore zwierzęta potwierdzono w Podlaskiem, Warmińsko-Mazurskiem, Mazowieckiem i Lubelskiem. Największe jak do tej pory ognisko pojawiło się w jednej z podlaskich hodowli, w stadzie liczącym prawie 6 tys. zwierząt.
- W przypadku wystąpienia ASF  zakażenie przebiega powoli i obejmuje znaczny odsetek zwierząt w stadzie, przy czym ich śmiertelność sięga nawet 100 proc. – mówi Paweł Niemczuk, Główny Lekarz Weterynarii.
W związku z brakiem szczepionek przeciwko tej chorobie oraz zakazem leczenia zwierząt chorych, jedynym sposobem walki z nią jest prewencja lub - kiedy się pojawi - zabicie zwierząt. Na producentów świń nałożono też wiele obowiązków, które mają zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.
To już ASF czy tylko zatrucie?
Rozpoznanie objawów afrykańskiego pomoru świń może nie być łatwe. Są one często podobne do symptomów zatruć lub innych chorób. Różnią się też w poszczególnych stadach. Jednak na pewno niepokojące są nagłe padnięcia świń oraz bardzo wysoka gorączka – nawet do 42 st. C.
Podwyższonej temperaturze mogą również towarzyszyć drobne, lecz liczne wybroczyny w skórze, sinica skóry uszu, brzucha i boków ciała, zaczerwienienie skóry widoczne zawłaszcza na końcach uszu, ogona i kończynach, duszności, wypływy z oczu i nosa, wymioty, biegunka, a także drgawki mięśni czy zbytnie podniecenie zwierząt. Wśród objawów specjaliści wymieniają również brak apetytu, ospałość oraz kłopoty z oddychaniem. Przed śmiercią może też pojawić się śpiączka, która występuje najczęściej od jednego do siedmiu dni po wystąpieniu pierwszych objawów klinicznych.
- Bardzo ważną rolę w szybkim wykryciu i ostatecznym zwalczaniu ognisk ASF odgrywa szybka reakcja hodowców i lekarzy weterynarii, opiekujących się stadem świń, na pojawienie się objawów klinicznych, które mogą nasuwać podejrzenie choroby – twierdzi Paweł Niemczuk. - Chodzi bowiem o natychmiastowe podjęcie przez służby weterynaryjne działań mających na celu potwierdzenie lub wykluczenie choroby.
Konieczna bioasekuracja
Wirus może trafić do chlewni poprzez zwierzęta, które na tę chorobę nie chorują, a jedynie ją przenoszą np. owady, szczury czy ptaki, a nawet zwierzęta domowe. Można go też przenieść z lasu od chorujących na tę chorobę dzików. W padłym, chorym na ASF dziku, wirus jest aktywny i zaraża nawet do czterech miesięcy.
Aby temu zapobiec należy stosować specjalne maty dezynfekujące i zmianę butów przed wejściem do budynków gospodarskich. Najlepiej, by było to obuwie, w którym chodzi się tylko po chlewni. Bardzo ważne jest również prewencyjne dbanie o higienę w chlewni i wszystkich budynkach gospodarczych. Rynek oferuje obecnie efektywne, specjalistyczne preparaty chemiczne skuteczne w przeciwdziałaniu chorobie (np. CHLOROTAAB-D od Inter-Iodex czy VIRKON-S od Bayer)
To jedynie jeden z wielu elementów bioasekuracji, która pomaga zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa ASF. Od lutego 2018 roku do jej zasad muszą się stosować wszyscy polscy hodowcy trzody chlewnej.
Konieczna higiena i sporządzanie rejestrów
Bardzo ważne jest m.in. utrzymywanie świń w odrębnych, zamkniętych pomieszczeniach, mających oddzielne wejścia oraz nie posiadających bezpośredniego przejścia do innych wnętrz, w których znajdują się pozostałe zwierzęta kopytne. Należy także zabezpieczyć chlewnię przed dostępem zwierząt wolnożyjących oraz domowych. Konieczne jest też stosowanie przez osoby zajmujące się świniami, środków higieny niezbędnych do ograniczenia ryzyka szerzenia się afrykańskiego pomoru świń. Chodzi tu m.in. o mycie i odkażanie rąk oraz stosowanie odzieży ochronnej wyłącznie do wykonywania tych czynności. Istotne jest również to, aby ci, którzy zajmują się obsługą świń, robili to wyłącznie w jednym gospodarstwie.
Wśród obowiązków związanych z bioasekuracją znajduje się również bieżące oczyszczanie i odkażanie narzędzi oraz sprzętu wykorzystywanego do obsługi świń oraz karmienie ich paszą zabezpieczoną przed dostępem zwierząt wolno żyjących. Z kolei w przypadku utrzymywania świń w gospodarstwie w systemie otwartym, niezbędne jest zabezpieczenie ich wybiegu podwójnym ogrodzeniem o wysokości wynoszącej co najmniej 1,5 m.
Wszyscy hodowcy mają też obowiązek sporządzania spisu posiadanej trzody chlewnej oraz aktualizowania go na bieżąco. Muszą również prowadzić rejestr środków transportu do przewozu świń wjeżdżających na teren gospodarstwa oraz rejestr wejść osób do pomieszczeń, w których są one  hodowane.
Człowiek jest bezpieczny, pieniądze już nie
- Ludzie nie są wrażliwi na zakażenie wirusem ASF, w związku z tym choroba ta nie stwarza zagrożenia dla ich zdrowia i życia – uspokaja Paweł Niemczuk.
Również pozostałe gatunki zwierząt są niewrażliwe na zakażenie tą chorobą. Mogą go jednak przenosić. Największe straty dotyczą finansów, gdyż chore i padające zwierzęta powodują ogromne straty finansowe dla hodowców, również przez utratę rynków zbytu. Jak wynika z wyliczeń związków producentów trzody chlewnej, jeśli wirus rozprzestrzeni się na cały kraj, to łączne straty dla producentów mogą wynieść nawet 30 mld złotych. Do tego trzeba doliczyć straty m.in. przetwórców, ubojni czy producentów pasz.
To także duże obciążenie dla budżetu państwa. W przypadku stwierdzenia ogniska ASF w danym gospodarstwie inspekcja weterynaryjna musi podjąć szereg działań. Przede wszystkim niezwłocznie zostają zabite wszystkie świnie hodowane w danej chlewni, zaś ich zwłoki zostają zutylizowane. Zniszczone są również wszelkie produkty pozyskane od świń, a nawet pasze, które mogły zostać skażone wirusem ASF. Poza tym w chlewni, w której stwierdzono ognisko ASF, zostaje przeprowadzona kilkukrotna dezynfekcja przy użyciu specjalnych preparatów biobójczych.
Wszyscy hodowcy, u których wystąpiło ognisko ASF, otrzymują odszkodowanie z budżetu państwa za straty poniesione w związku z działaniami inspekcji weterynaryjnej. Odszkodowanie przysługuje nie tylko za zabite czy padłe świnie, ale też produkty, które dla bezpieczeństwa zostały zniszczone z nakazu inspekcji weterynaryjnej.

Czy wiesz, że…
W mięsie mrożonym wirus ASF przeżywa tysiąc dni, w suszonym - trzysta, mielonym - sto pięć, we krwi (w temperaturze pokojowej) - 10–18 tygodni, a w kale 11 dni.
 

« Powrót do listy artykułów